
GDY DZIECKO DOZNAJE PRZEMOCY W SZKOLE
Wielu z rodziców w gabinetach terapeutycznych Poradni Psycholodzy24.pl zadaje nam pytanie, jak reagować, gdy dziecko jest nękane w szkole. Co mogą zrobić, żeby pomóc dziecku? Pytaniom tym towarzyszy wiele wątpliwości związanych z tym, czy w ogóle rodzice powinni się wtrącać, gdy dziecko ma już 11, 12 lub więcej lat… Kiedy jest ten wiek, kiedy dziecko powinno już poradzić sobie samo? Od którego roku życia dziecko powinno samodzielnie załatwiać „swoje sprawy” z rówieśnikami?
CZY INTERWENIOWAĆ?
Odpowiedź na to pytanie jest o tyle skomplikowana, o ile skomplikowane jest odróżnienie konfliktu pomiędzy ludźmi od stosowania przemocy. Gdy nauczymy się to odróżniać, łatwiej jest zdecydować, czy włączamy się w pomoc dziecku, czy zostawiamy sprawy swojemu biegowi.
Definicyjnie różnica jest prosta: w konflikcie występuje mniej więcej równowaga sił, żadna ze stron nie cierpi bardziej i nie ponosi szkód większych niż druga. Konflikt także nie nosi znamion przestępstwa, czy łamania prawa. Zatem będąc rodzicem, żeby zdecydować, czy potrzebna jest nasza interwencja, należy „tylko” zdiagnozować, czy dziecko uwikłane jest w konflikt, czy doznaje przemocy…
W rzeczywistości, w prawdziwej sytuacji w szkole, czy na podwórku, odróżnienie takie jest nie lada sztuką. Dziecko najczęściej nie opowie nam sytuacji ze szczegółami, nie potrafi powiedzieć, czy jego cierpienie wynika z faktu, że padło ofiarą przemocy, czy nie radzi sobie z silnymi emocjami towarzyszącymi konfliktowi z grupą, czy jednym z kolegów.
Niewątpliwym kryterium spełniającym przesłanki do podjęcia pilnej interwencji przez dorosłych będzie fakt, że dziecko padło ofiarą przestępstwa. Jeśli zostało okradzione, zniszczono lub przewłaszczono sobie jego rzecz, zostało zmuszone do czegoś siłą (np. napisania za kogoś pracy domowej, czy oddania pieniędzy lub rzeczy), rodzice nie tylko powinni pomóc zainterweniować, ale także rozważyć zgłoszenie sprawy na policję. Policja z pewnością jednak nie powinna być pierwszym remedium na przemoc rówieśniczą. Wiele zależy od nasilenia i rodzaju krzywdy.
ZGŁASZANIE SPRAWY NA POLICJĘ?
Wiele ze zdarzeń wynika z niedojrzałości dzieciaków i czasami warto dać im szansę na zmianę zachowania. Niestety z naszych obserwacji i rozmów gabinetowych z rodzicami wynika, że szkoła mimo posiadania odpowiednich narzędzi, często nie interweniuje odpowiednio wcześnie. Powstrzymując się od interwencji, zarówno rodzice, jak i szkoła dopuszcza do eskalacji przemocy i poczucia bezkarności dzieci stosujących przemoc. Na efekty nie trzeba długo czekać, z dzieci stosujących przemoc w ciągu kilku lat wyrastają zdemoralizowani nastolatkowie i młodzież, a ze zdemoralizowanej młodzieży wyrastają dorośli stosujący przemoc: chuligani i przestępcy.
Dlatego, jeśli zależy nam, żeby nasze dzieci wyrastały w świecie bezpiecznym, coraz bardziej wolnym od przemocy, powinniśmy sami nauczyć się odróżniać niewinne dziecięce psikusy i drobne rówieśnicze konflikty od przemocy. Nauczyć się odróżniać, a następnie nauczyć tego nasze dzieci. W innym wypadku, zamiast tego, nauczymy je wielkiej tolerancji dla zła. Wtedy przemoc i każde inne złe, krzywdzące innych zachowanie, będzie musiało przybrać już drastyczne rozmiary, żeby pobudzić naszą wrażliwość.
PRANIE MÓZGU
Żadna przemoc tzw. domowa, czy szkolna, najczęściej nie zaczyna się od drastycznych pobić, śladów podbitych oczu, czy złamanych kończyn. Na początku są to z reguły drobne oznaki braku szacunku dla potencjalnej ofiary: uszczypliwości, złośliwości, brak lojalności, przewłaszczenia lub niszczenie drobnych rzeczy. Następnie dochodzi do popychania, szturchania, stosowania nakazów i zakazów związanych z zachowaniem, czy wyglądem drugiej osoby.
Ofiara przechodzi proces nazywany systematycznym i długotrwałym „praniem mózgu”. Na końcu tej drogi jej wrażliwość na większość zachowań przemocowych jest równa zeru. Dla osoby tak „przyzwyczajonej” do przemocy jest to codzienność, norma. Jeśli dopuścimy do trwania naszych dzieci w coraz większej tolerancji dla coraz boleśniejszych zachowań: agresji, upokorzeń, przewłaszczeń, niszczenia mienia, okaże się nie tylko, że nie będą się nam skarżyć; z czasem nie będą nawet uważać takich zachowań za coś złego, czy godnego potępienia! W ciągu krótkiego czasu uznają to za zwykłą rzeczywistość szkolną.
SYNDROM WYUCZONEJ BEZRADNOŚCI
Drugim zagrożeniem jest fakt, że w tym samym czasie bezskutecznie szukając u nas, czy u nauczycieli pomocy, rozwiną w sobie psychologiczny syndrom tzw. wyuczonej bezradności. Nie będą już próbowały szukać pomocy, bo wcześniej nic to nie dało! A same dzieci – w przeciwieństwie do instytucji (szkoły) oraz dorosłych (rodziców, wychowawców, nauczycieli) – nie mają ani wiedzy, ani możliwości, czy doświadczenia życiowego, żeby poradzić sobie ze stalkerem, czy agresorem szkolnym. Po pewnym czasie pozostawania celem szkolnego nękania, zaczynają wierzyć w swoją słabość, szybko obniża się też poczucie własnej wartości, dochodzi do mentalnych uogólnień: „nikt mnie nie lubi”, „do niczego się nie nadaję”. Wyuczona bezradność, to bardzo tragiczne w skutkach zjawisko, które rzutować może na całe dorosłe życie młodego człowieka.
Zdarzają się głosy „doświadczonych” dorosłych mówiące o tym, że w dawnych czasach – czasach 30-40 lat wstecz, czasach zabaw dzieci na trzepaku i poza kontrolą dorosłych, nikt z rodziców nie chodził do szkoły zwracać uwagi nauczycielom w kwestii wychowania. Nikt nie interweniował, gdy syn pobił się z drugim chłopcem… Jednak ci sami krytycy twierdzą, że dzieci były grzeczniejsze, a nauczyciele, sąsiedzi i inni dorośli cieszyli się znacznie większym autorytetem. Jeszcze 40 lat temu żadnemu nastolatkowi nie przyszłoby do głowy zapalić publicznie papierosa, bo każdy z dorosłych czułby się wtedy w obowiązku podjąć interwencje i zgłosić ten fakt rodzicom. W dzisiejszym świecie natomiast potrzebujemy przepisów prawnych sankcjonujących sprzedaż nieletnim używek, gdyż w innym wypadku z łatwością kupiliby alkohol. Niekiedy można odnieść wrażenie, że na rzecz źle pojętej wolności wyboru, zatraciliśmy zdolność wychowywania młodzieży i jednocześnie zdolność zwykłego odróżniania dobra od zła…
W SZWECJI ODBIERAJĄ DZIECI?
W zakresie tolerancji dla przemocy na przestrzeni ostatnich 30 lat zbyt wiele się nie zmieniło. Dzieci były kiedyś wychowywane za pomocą kar cielesnych. Dzisiejsi rodzice niosą za sobą często bagaż podobnych doświadczeń i nie stronią od powielania tych wzorców. Obniżona wrażliwość wielu pokoleń naszych dziadków i rodziców przez długie lata nie zmieniła naszych niskich standardów także w zakresie oceny innych zachowań przemocowych.
Można założyć, że niezliczona liczba polskich rodzin po przeprowadzce do bardziej cywilizowanych pod tym względem krajów, np. Finlandii, czy Szwecji, miałaby tam w krótkim czasie do czynienia ze społecznymi instytucjami zajmującymi się dobrostanem dzieci. Tolerancja dla przemocy, bicia i krzywdzenia dzieci jest w tych krajach niemal szokująca przeciętnego Polaka. Internet pełen jest historii rodzin, które w panice wracały do Polski w obawie przed odebraniem im dzieci. W polskim podejściu niezrozumiałe jest działanie tamtejszych służb, a w kulturze ochrony dzieci przed przemocą niezrozumiała jest nasza polska tolerancja dla zła w rodzinie.
JEDNAK REAGOWAĆ
Obserwacja rodzimej rzeczywistości szkolnej skłania więc nas – psychologów do zachęcania rodziców do interwencji. Interwencja taka w każdym wypadku powinna wynikać z troski o dobro dziecka. I w zasadzie – wszystkich dzieci. Zarówno sprawców, jak i doznających przemocy w szkole, domu, czy na podwórku. Jeśli wszyscy uznają, że to nie nasza sprawa, nie zareaguje nikt.
Warto rozmawiać z dziećmi. Wiedzieć, co się dzieje.
Oceniać natomiast – nie ma innego sposobu – przykładając miarkę własnego wyczucia dobra i zła lub rozmiarów szkody. Zbadać należy przede wszystkich następujące obszary:
- Czy to, co się wydarzyło, to o czym opowiada dziecko, jest niewinną sprzeczką, różnicą zdań pomiędzy rówieśnikami, czy nosi znamiona przemocy?
- Czy mój syn, czy córka, nie doznaje nadmiernego cierpienia?
- Czy nie dochodzi do starcia z większą grupą, czy starszymi dziećmi?
- Czy dziecko nie jest ofiarą regularnego nękania?
- Czy osoby, które zadają mu cierpienie mają z jakichś powodów tzw. lepszą pozycję społeczną (np. mama nauczycielka w tej samej szkole), którą z premedytacją wykorzystują przeciwko naszemu dziecku?
- Czy to, czego doznaje nasze dziecko nie jest łamaniem prawa?
- Czy dziecko obawia się swoich dręczycieli; czy przewiduje, że w niedługiej przyszłości padnie ofiarą kolejnego ataku (dowcipu, złośliwości, ktoś go popchnie, gdzieś zamknie, czy połamie ołówki)?
- Czy nasze dziecko w tej sytuacji nie poradzi sobie bez pomocy?
Jeżeli na którekolwiek z powyższych pytań, odpowiedź jest twierdząca, należy niezwłocznie podjąć działania interwencyjne.
W drugiej kolejności warto sprawdzić, w jakim zakresie można liczyć w tej sprawie na pomoc szkoły. Czy i jakie działania w tej sprawie podjęła dotąd szkoła? I przede wszystkim – czy te działania były/są skuteczne? Czy zmniejszyły cierpienie, częstotliwość czy nasilenie przemocy, której doznaje moje dziecko? Jak mogę wspomóc działania szkoły? Kogo ze szkoły mogę zaangażować do współpracy nauczycieli, wychowawcę, psychologa szkolnego, dyrekcję? Czy mogę zaangażować do pomocy innych rodziców?
SZKOŁA i KURATORIUM
Jeśli zdarzenia zachodzą na terenie szkoły, w drodze do lub ze szkoły, albo dotyczą kolegów, koleżanek ze szkoły, pierwsze kroki należy skierować do tej instytucji. Rozmowa z nauczycielem, najlepiej wychowawcą, przedstawienie sytuacji i zbadanie, jaką wiedzę w tym temacie posiadają przedstawiciele szkoły?
Poza wiedzą, ważne jest porównanie naszego oglądu ze stanowiskiem szkoły. Jeśli z naszych danych wynika, że dziecko jest ofiarą regularnego prześladowania, zaczęło odczuwać lęk przed wychodzeniem z domu, a szkoła uważa, że to niewinne psikusy rówieśników, to powinna nam zapalić się lampka ostrzegawcza. Także argumenty mówiące o prowokującym zachowaniu naszego dziecka, które „samo wywołuje” krzywdzące je sytuacje są dla nas sygnałem, że nasze wysiłki należy podwoić.
Jeśli nawet nasze dziecko jest osobą ekstrawertywną, zachowuje się głośno, czy wyraża zdanie inne niż rówieśnicy, ma do tego prawo. Nikt nie ma prawa krzywdzić drugiej osoby, np. wykluczając ją z grupy, robiąc jej regularnie upokarzające dowcipy, czy używając przemocy fizycznej lub psychicznej (np. zastraszanie), nawet jeśli robi to w odpowiedzi na zachowania drugiej osoby, które nie miały na celu skrzywdzenia kogokolwiek.
NA PIŚMIE
Zawsze dobrym pomysłem jest także spotkanie z rodzicami dzieci podejrzanych o stosowanie przemocy i poznanie ich stanowiska w tej sprawie. Może się okazać, że podejmą skuteczne kroki zapobiegawcze w domu i sytuacja szybko ulegnie poprawie. Możemy także spotkać się z całkowitym niezrozumieniem i bagatelizowaniem zdarzeń lub zwrotnymi oskarżeniami w stronę naszego dziecka. Dla nas oznaczać to będzie tylko to, że wsparcia musimy szukać poza rodziną sprawcy/sprawców.
Jeśli stanowisko szkoły i nasze różni się diametralnie, kolejnym krokiem powinno być wyrażenie naszego stanowiska na piśmie, w którym należy przedstawić wyraźne żądanie podjęcia przez szkołę konkretnych działań celem zapewnienia dziecku bezpieczeństwa.
W przypadku, gdy szkoła nie odpowie w terminie do 14 dni lub odpowiedź będzie wymijająca lub zbyt ogólna, możemy powtórzyć nasze pismo z przekazaniem kopii do Kuratorium Oświaty.
Zarówno od szkoły, jak i od kuratorium żądajmy konkretnych, wykonalnych i mierzalnych działań. Możemy żądać zawieszenia w prawach ucznia lub wydalenia ze szkoły sprawcy/sprawców przemocy względem naszego dziecka. Możemy domagać się przeniesienia sprawcy do innej klasy lub szkoły.
Możemy poddawać pod dyskusję wszelkie pomysły jakie wnosi dziecko – np. dodatkowe kontrole pracowników szkoły na korytarzu podczas przerw; obecność nauczyciela pod drzwiami toalety, w której dochodziło np. do zamykania naszego dziecka, itp. Do żądania każdego z takich wykonalnych przez szkołę działań mamy prawo. Szkoła ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo swoim uczniom i zarówno zapobiegać, jak i wychowywać młodzież. A wychowanie wiąże się czasami z koniecznością sankcjonowania zachowań patologicznych, czy przemocowych.
POLICJA I SĄD RODZINNY
Na tym etapie – jeśli mamy do czynienia z łamaniem prawa – warto już rozważyć zgłoszenie na policję podejrzenia popełnienia przestępstwa. Zgłoszenie to jednak nie powinno być jedynym działaniem z naszej strony i nie powinno zastępować wyżej wymienionych działań.
Z naszych doświadczeń wynika, że działania szkoły wspiera także napisanie pisma do sądu rodzinnego. W szczególności jeśli podczas spotkania z rodzicami zauważymy, że dziecko podejrzane o stosowanie przemocy, samo jest ofiarą przemocy domowej, takie pismo może okazać się bardzo wskazane. Pismo można złożyć w dowolnej formie z opisem sytuacji. Takie pismo należy zatytułować: „Wniosek o wgląd w sytuację dziecka”. Jest to instrument prawny, z którego skorzystać może każda osoba, posiadająca informację o złej sytuacji dziecka. Dotyczy to zarówno sytuacji materialnej (dziecko jest np. niedożywione lub ubrane nieodpowiednio do warunków atmosferycznych), ale także braku zaspokojenia potrzeb emocjonalnych, obecności rodziców w życiu dziecka (tzw. zaniedbanie).
ZMIANA SZKOŁY LUB KLASY
W obliczu braku poprawy sytuacji naszego dziecka mimo wykonania wszystkich właściwych kroków zmierzających do zmiany, w trosce o jego bezpieczeństwo, należy rozważyć zmianę klasy lub szkoły. Jeśli system szkolny, kuratorium, sąd rodzinny nie poradził sobie z sytuacją, rozwiązaniem jest jedynie niezwłoczne zabranie krzywdzonego dziecka z tego środowiska. Mimo oczywistych wad takiego rozwiązania (dyskomfort zmiany dla dziecka), jest to z pewnością dla niego lepsze niż pozostawienie go w sytuacji narażenia na dalszą przemoc.
GDZIE PO POMOC?
Niezależnie, czy Twoje dziecko jest ofiarą, czy sprawcą przemocy w szkole, nie radzi sobie z konfliktami z rówieśnikami, warto to skonsultować z psychologiem. W procesie terapii dziecko nabierze pewności siebie, nauczy się reagować w trudnych sytuacjach szkolnych i zmniejszy podatność na powielanie schematu zachowań patologicznych swoich rówieśników, czy ważnych dorosłych.
Konsultacje wskazane są także, jeśli chcą Państwo poznać stanowisko specjalisty w zakresie zdarzeń, które dotyka jego dziecko i podjąć decyzję o interwencji.
Pamiętaj, że w poradni Psycholodzy24.pl znajdziesz profesjonalną pomoc. Prowadzimy także mediacje pomiędzy rodzicami i szkołą lub pomiędzy rodzicami sprawców i ofiar przemocy. Zapraszamy rodziców, którzy rozważają interwencję, a także zapraszamy rodziców, których dzieci zostały objęte taką interwencją, jako osoby podejrzane o stosowanie przemocy. W naszej poradni każda ze stron osobno otrzyma profesjonalną pomoc bez dokonywania oceny.
Na wstępną konsultację można przyjechać także bez osoby zainteresowanej, a podczas rozmowy z profesjonalistą – w odniesieniu do konkretnej sytuacji – ułożyć realny plan pomocy. Możliwe są konsultacje lub interwencja psychologiczna online, a nawet – w uzasadnionych przypadkach – interwencyjne wizyty domowe. Serdecznie zapraszamy.
Irena Jaczewska
Psycholog, Psychoterapeuta Par i Rodzin